wtorek, 22 grudnia 2015

* GRINCH * face paint, czyli zabawa farbkami :)

Za pierwszą wypłatę kupuje się buty podobno... ja kupiłam farbki do twarzy aktywowane wodą. No, buty ostatecznie też ;) Dziś dostałam je w swoje łapki, i musiałam koniecznie wypróbować. Popatrzyłam na kolory, na piękną, mocną zieleń...pomyślałam, że ten kolor chcę sprawdzić. Zrobiłam 'maza' na ręce, i już wiedziałam, że jeszcze dziś muszę coś zdziałać...ale co? Avatar, postać z komiksu, a może po prostu coś awangardowego? Bez sensu...święta, idą święta... GRINCH ! Idealnie się wpasowuje, kto nie zna filmu o tym zmierzłym, psującym ktosiom święta stworze, musi go koniecznie w święta obejrzeć :) No więc, znalazłam zdjęcie Grincha w internecie, siadłam i voila ! Mam nadzieję, że Wam się spodoba, bo jest to moja pierwsza tak naprawdę próba face paintingu, bez użycia akcesoriów charakteryzatorskich. Farbki, woda, pędzle i kilka cieni do powiek :) Koniec pisania, zobaczcie efekty !





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz