Cut crease to nic innego jak mocne, wyraźne zaznaczenie załamania powieki. Makijaż ten pięknie prezentuje się jako wieczorowy, świetnie wygląda zarówno przy mocnym jak i słabym oświetleniu (świec lub panującym na sali balowej/weselnej/studniówkowej). Technika ta nie jest łatwa w wykonaniu, potrzeba dużo praktyki, pewnej ręki i pojęcia o tym co robimy, ale efekt jest niesamowity i potrafi zdziałać cuda. Wbrew pozorom osoby z opadającą powieką także mogą, a nawet powinny stosować tą technikę, tyle tylko, że zamiast robić odcięcie w załamaniu (które u takich osób zazwyczaj jest bardzo głębokie i dość nisko opada) muszą zrobić je ponad załamaniem, tak, aby stworzyć 'nowe' otwarte oko. Nie musi to być tak precyzyjna linia jak w przpadku tego makijażu, ale to temat na osobny post.
Ja pobawiłam się także kreską, nadając jej pięknego połysku pigmentem INGLOT AMC 120, a także doklejając dość spektakularne, długie rzęsy. Nie obyło się też bez połysku na kościach policzkowych, czyli glow pełną parą. Przy takim szaleństwie na oczach postawiłam na neutralne usta :) Mam nadzieję, że taki makijaż Wam się spodoba !
niedziela, 24 stycznia 2016
środa, 13 stycznia 2016
* Konturowanie na 'mokro' * czyli produktami kremowymi. Podstawy.
Dzisiejszą gwiazdą będzie paletka kremowych podkładów KOBO, którą możecie kupić w drogeriach Natura za 19.99zł (a na promocjach nawet za 11.99zł).
Najpierw kilka słów ode mnie o samym produkcie. Kolory są idealne, chłodne, raczej ziemiste, a co za tym idzie nadadzą się świetnie do każdego typu urody i są wręcz idealne do konturowania ( większość brązerów które pewnie znacie ze sklepów nadają się WYŁĄCZNIE do ocieplenia twarzy, a nie, jak często mylnie kobiety ich używają do konturowania ). Sam produkt jest trochę tępy, bardzo mocno kremowy, co trochę utrudnia pracę, ale i z tym można sobie świetnie poradzić o czym będę pisała w dalszej części. Cena względem jakości - bez słów, świetna. W dodatku paleta została stworzona we współpracy ze znanym polskim wizażystą Danielem Sobiśniewskim :) Polecam szczególnie początkującym, dla bardziej zaawansowanych w tej technice mogłabym polecić kilka innych dobrych produktów.
Nie przedłużając, pokaże wam produkty których używałam :
6. Następny krok to nałożenie koloru transferowego, w celu wykonania płynnego przejścia, a nie odcinającej się krechy (kolor nr 2). I tak jak zaznaczyłam na zdjęciu nałożyłam go u nasady nosa oraz na jego boki w celu wyszczuplenia oraz nadania większej trójwymiarowości (szczególnie przydatne przy sesjach zdjęciowych oraz mocnym oświetleniu, na co dzień nie polecam ), na skronie poniżej rozświetlenia, na kości policzkowe i żuchwę.
7. Czas na nałożenie najciemniejszego koloru czyli nr 3 w palecie KOBO. Nałożyłam go przede wszystkim pod kości policzkowe oraz minimalnie na bok żuchwy. Przyciemniłam też jeszcze minimalnie nasadę nosa. Przy sesjach zdjęciowych oraz mocnym oświetleniu nakładamy go także pod linią żuchwy w celu wyszczuplenia twarzy (tworzy to cień, który przy mocnym oświetleniu naturalnie zanika i twarz staje się płaska).
8. Teraz największe wyzwanie, czyli roztarcie granic. W tym celu użyjcie gąbeczki, najlepiej zwilżonej wcześniej w wodzie (i dobrze odciśniętej, ma być wilgotna, nie mokra!). Rozcieranie zacznijcie od części twarzy gdzie nałożyliście najjaśniejszy kolor, stopniowo przechodząc do części z kolorem ciemniejszym ( jeśli zrobicie to odwrotnie ciemny kolor zostanie na gąbeczce i przeniesiecie go na jasny kolor, co całkowicie niszczy sens całego konturowania). Nie ciągnijcie gąbką przez całą twarz, wykonujcie raczej krótkie ruchy pociągająco- stemplujące (mam nadzieję, że będziecie wiedzieć o co mi chodzi ;))
9. Tak mniej więcej powinien wyglądać efekt po roztarciu, czyli płynne przejścia.
10. Następnie twarz pudrujemy. Możecie zrobić to pędzlem, ja jednak najbardziej polecam puszek do pudru. Poprzez 'wciskanie' pudru zostaje on na twarzy znacznie dłużej.
11. Tak wygląda efekt końcowy. Twarz jest teraz przygotowana do dalszego makijażu, jeśli jednak uznacie, że efekt końcowy nie jest zadowalający możecie użyć jeszcze pudru do konturowania (zwanego mylnie brązerem). Mnie jednak efekt zadowolił i wykonałam później makijaż, który będziecie mogli zobaczyć w kolejnym poście, prawdopodobnie już w poniedziałek :)
Mam nadzieję, że taka forma tutorialu przypadnie Wam do gustu i sami spróbujecie, bo jak widać nie jest to nic bardzo skomplikowanego !
Dajcie znać co myślicie, oraz pytajcie oczywiście jeśli coś jest dla Was jeszcze niezrozumiałe, postaram się wytłumaczyć :)
A na koniec, tak jak obiecałam, kształty twarzy oraz schematy nakładania poszczególnych kolorów. Dodałam także róż, którego nie użyłam ze względu na to, że nakłada się go w końcowej fazie całego makijażu, ale niektóre z Was pewnie będą ciekawe gdzie powinny go nakładać, więc zamieściłam go również na rysunku. Schemat stworzyłam sama, na podstawie kanonu konturowania który poznałam w szkole oraz połączenia z własnym doświadczeniem :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)